wtorek, 20 listopada 2012

Justeeeen *_*

Dzisiaj zrobiłam z nudów mały photoshop mojego ukochanego zdjęcia Jus'a. Co sądzicie ? c:




 Original :                                                                                 Photoshop :                                                                                      

poniedziałek, 19 listopada 2012

NEXT 2 YOU

   Vicky i Jay byli razem od dwóch lat. Dzisiaj przemijała ich rocznica. Jay zabrał swoją ukochaną do Miami. Wiedział, że jego wybranka kocha to miasto. Chłopak bardzo się postarał. Chciał ją uszczęśliwić, dlatego robił co w jego mocy, żeby uczynić ten wieczór wyjątkowym. Jay siedział na plaży i przyglądał się stworzonym przez niego dziełu. Blaski świec delikatnie odbijały się w lekko falującej wodzie. Beżowe poduszki cudownie komponowały się z małymi ziarnkami pisaku. Zapach wykwintnej kolacji roznosił się po okolicy. Według niego to nadal było za mało. Uważał, że można było przygotować coś jeszcze. Dla Vicky był nawet w stanie wskoczyć w ogień. Swoją miłość do niej okazywał na każdym kroku. Spojrzał na zegarek i uznał, że najwyższy czas by sprowadzić tutaj Vicky, która siedziała w hotelu. Dążąc w jego stronę zaczęły nachodzić go różne myśli. Może jej się to nie spodoba ? Może go skrzyczy, że nic jej nie powiedział ? Pogrążony w czarnych myślach z ponurym uśmiechem przekroczył próg hotelu. Zapukał do drzwi pokoju 69  ( xd) i automatycznie zmienił minę na szczęśliwego, słodkiego bobaska. Vicky odwzajemniła uśmiech. Gdy znaleźli się już na plaży Jay zawiązał jej oczy czarną chustką , która pachniała kwiatami gerberów- ulubionych kwiatów Vicky. Para zakochanych posuwała się coraz wolniej na przód. Gdy doszli w wyznaczone miejsce, Jay namiętnie zerwał chustkę z oczy wybranki. Przycisnął ją do siebie i wolnym ruchem objął jej drobną twarz. Odgarnął kosmyk jej włosów za ucho i delikatnie pocałował. Jej rude, gęste włosy tworzyły teraz słodki nieogar. Dopiero teraz Vicky ujrzała przygotowany przez chłopaka niby cud. Rzuciła się mu na szyję i jeszcze raz czule pocałowała go w policzek .
-Kocham Cię. - Odrzekła ze wzruszeniem.


_____________________________
Bardzo krótki, ale zawsze coś :D
Opo napisane ze współpracą z moją kochaną Julką ;***
Kocham Cię <3
 

niedziela, 18 listopada 2012

DIE YOUNG

Charlotte miała 18 lat. Mieszkała sama w małym miasteczku, ale nie przeszkadzało jej to. Chodziła dzielnie do liceum i miała dość dobre oceny. Zwłaszcza z biologi i chemii . W końcu to dobrze, bo miała plany żeby w przyszłości zostać chirurgiem dziecięcym. Słodkie.  Miała niezłe kontakty z rówieśnikami ze szkoły. W zasadzie wszystko szło po jej myśli. Do czasu....
Pewnego dnia, gdy Cher sprzątała w domu znalazła pod kanapom jakiś papierek. Podniosła go i zaniosła do kosza na śmieci. Miała już go wyrzucić, ale ujrzała na nim napis Nowe, lepsze życie . Zainteresowało to ją i zaczęła czytać dalej. Okazało się, że była to nazwa nowo otwartego clubu w okolicy. Dziwna, nie powiem. Charlotte nigdy nie była jakąś fanką dyskotek, albo nocnych wypadów na miasto, ale postanowiła pójść na otwarcie tego clubu. Miał on być dopiero za pięć dni, ale to w niczym nie przeszkadzało. Cher się ucieszyła, bo miała dość dużo czasu na kupienie jakiegoś stroju. Przypięła broszurkę do lodówki, żeby  nie zapomnieć i wróciła do sprzątania.
Te pięć dni zleciało jej bardzo szybko. Sukienka była już na wieszaku w przed pokoju, Cher była już umalowana i wykąpana, zostawało już tylko przebrać się i ruszyć na otwarcie. Dziewczyna była strasznie zakompleksiona, ale strasznie podobała się sobie w tej czerwonej mini. Zrobiła ostatnie poprawki w makijażu i wyszła z domu. Była połowa listopada, więc było dość chłodno. Czarny płaszcz zakrywał dziewczynę aż do kolan. Brązowa czapka z misiem delikatnie ogrzewała jej głowę, a czarno-biały szalik swobodnie opadał na klatkę piersiową. Charlotte doszła w kilka minut na miejsce. Na parkingu stało niewiele samochodów, a sam budynek przypominał średniowieczną budkę z pajdami chleba i smalcem.  Dziewczyna zawahała się czy wejść, ale po chwili dobiegły do niej dźwięki jej ulubionej piosenki. Czym prędzej wbiegła do środka, a jej oczom ukazała się biba na jakiej nigdy w życiu nie była. Mnóstwo ludzi tańczyło na nowym parkiecie w takt muzyki. W kątach siedziały obściskujące się pary, a cały lokal wypełniał nieprzyjemny dym. Cher powoli ściągała z siebie płaszcz rozglądając się dookoła. Podeszła do baru i  przysiadła na stołku barowym. Poprosiła barmana o szklankę wody, a on spojrzał na nią jakby nigdy nie widział osoby ludzkiej. Powiedział, że tutaj wody się nie pije, po czym ona zamówiła czerwone wino. Delektując się smakiem wina rozglądała się po sali. Rozpoznała kilka osób ze swojej klasy. Dziwiło ją to, że aż tak ostro balują. Kate, z którą siedziała razem na matematyce, leżała spita na kanapie i krzyczała na jakiegoś dużo starszego faceta. John obmacywał się z jakąś laską w kącie, a Jess tańczyła z kieliszkiem szampana. Po chwili poczuła dotyk silnej dłoni na swoim gołym ramieniu. Odwróciła się i ujrzała przed sobą wysokiego, niebieskookiego bruneta. Przerażona patrzyła na niego zastanawiając się o co mu chodzi. Chłopak zaproponował jej drinka, później kolejnego i jeszcze jednego. Cher była strasznie spita, ale świetnie się bawiła w jego towarzystwie. Nieznajomy wyciągnął z kieszeni białe prochy i sekretnie podał je Charlotte. Dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić. Bezmyślnie chwyciła małą torebeczkę z prochem , chociaż była wielką przeciwniczką narkotyków. Chłopak zaczął ją nakłaniać, żeby spróbowała. Dziewczyna odmawiała, ale jej nietrzeźwość wzięła górę i zażyła truciznę . Spodobało jej się.
Od tamtego dnia życie Cher zmieniło się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Dziewczyna zaczęła pić alkohol i palić papierosy. Zaczęły pociągać ją narkotyki i zaczęła opuszczać lekcje w szkole. Cały czas zbaczała na złą drogę. W końcu przestała w ogóle chodzić do szkoły. Miała do czynienia z policją przez ten incydent. Spotykała się z podejrzanymi ludźmi i prawie cały czas była na haju.
Pewnego wieczoru Charlotte siedziała na kanapie i patrzyła w sufit. Rozmyślała nad tym co właśnie robiła ze swoim życiem. Jej melancholię przerwał nagły dźwięk sms-a. Podniosła się i podeszła do stolika, na którym leżała komórka. Przeczytała, że za parę minut ma się pojawić tam gdzie zawsze po swoją działkę. Jej głód był zbyt głęboki, żeby po nie, nie pojechać. Ruszyła w kierunku samochodu, a po drodze chwyciła kluczyki. Wskoczyła do auta zapominając , że kilkanaście minut temu piła piwo. Jechała z piskiem opon. Nie panowała nad sobą. Serce biło jej jak szalone, oddech również przyśpieszył, a ręce zaczęły nerwowo drżeć. Oczy z niewiadomego powodu zalały się łzami, a Cher straciła panowanie nad kierownicą. Puściła się jej i otuliła twarz rękoma. Samochód stoczył się na zbocze, wpadł do rowu. Przednia szyba rozbiła się na drobne kawałki, a Cher pod wpływem silnego uderzenia wypadła na maskę. Całą sytuację widział kierowca ciężarówki i czym prędzej podbiegł do dziewczyny, żeby ją ratować. Niestety. Było za późno.

__________________________________________
Pierwsze opowiadanie xd.
Podoba się ?
Ucieszyłabym się, jakby było kilka komentarzy..... nawet z uwagami lub hejtami :D